A mnie sie bardzo podobał.Dwa dni temu chyba leciał na Kulturze, oglądałam z kolega i ciagle sie smialismy i kometowaliśmy na plus. Film świetny po prostu, trzyma w napieciu i jeszcze dobre teksty z chumorem, który wywołuje usmiech .Moim zdaniem spokojnie mozna ósemkę postawic.

Mnie też się film podobał, moja "szóstka" brzmi wg filmwebu jako "niezły". Oceniając, mam w pamięci inne filmy i wiem, że jednak między "6" a "8" mieści się trochę innych filmów, nieco lepszych. Oceny są zresztą umowne, samo to, że "Ostatni kurs" nadal da się oglądać po 53 latach już jest tytułem do chwały, i może dlatego właśnie nawet trzeba by podwyższyć do "7".

Ja dałem właśnie "siódemkę" :). U mnie na ogół "szóstka" to "warto, ale nieobejrzenie nie jest wielką stratą", a wszystko, co wykracza ponad ten poziom dostaje "7". Zazwyczaj :).

Zgadzam się z większością tego, co napisałeś w pierwszym poście. Mnie również podobał się bardzo Karewicz; dyrektor Garbarni i koledzy po fachu głównego bohatera też byli dobrze zagrani. Gliński był dla mnie trochę zbyt taki sam jak zawsze (rolę miał zresztą umiarkowanie dobrze napisaną, moim zdaniem: dało się z tej postaci scenariuszowo więcej wycisnąć). Femme fatale była bardzo dobra -- nie przyćmiła do końca narzeczonej, i chyba o to chodziło.

Podobała mi się bardzo formuła klasycznego kryminału, z domieszką filmu noir. Żadnego innego obrazu produkcji polskiej z tego okresu nawiązującego do konwencji noir nie kojarzę. Podobał mi się suspens -- film miejscami trzyma w napięciu nawet jeszcze dziś, a to się rzadko zdarza kryminałom "z myszką". Gdyby jeszcze ten balans na granicy thrillera i konwencjonalnego kryminału rozrywkowego był utrzymany do końca... Niestety, sama końcówka jest już mocno na łapu-capu: główny bohater zbyt wiele się domyśla, zbyt łatwo odnajduje ślady i bez problemu wygrywa większość pojedynków w walce wręcz :).

No i ten Mikulski rodem ze "Stawki..." :D. Widać, że w tamtych czasach też traktowano rozrywkę jako produkt dopasowywany do gustów i oczekiwań odbiorcy: ludziom podoba się przystojny Kloss z całym swoim oficerskim sznytem, elegancją i szarmanckością? To będą go mieli! A kto powiedział, że ubogi taksówkarz na dorobku nie może być elegancki i szarmancki, i nie może nawet mieć oficerskiego sznytu? Nasz klient, nasz pan! Nałoży się Klossowi berecik i gotowe! ;D

Najbardziej zgadzam się z tym fragmentem Twojego postu: "film trzyma w napięciu nawet i dziś", oraz: "Femme fatale była bardzo dobra -- nie przyćmiła do końca narzeczonej, i chyba o to chodziło.". A co do Klossa, to ten film kręcony był na 2-3 lata przed teatralną "Stawką", na 5 lat przed filmową. To chyba ten reżyser pierwszy odkrył go jako aktora filmów sensacyjnych.

Oj, rzeczywiście, nie pomyślałem. Dzięki za wyprowadzenie z błędu chronologicznego! :)